Przyznam szczerze, że tą zupę zrobiłam już dawno i trochę czekała na swoją kolej, żeby zaistnieć na blogu. Powód jest chyba zrozumiały (nie żebym się usprawiedliwiała ;) ) zwyczajnie cierpię na jakąś kulinarną nadkreatywność (nie wiem czy istnieje to słowo) od kiedy pojawiły się wiosenne warzywa i owoce. Biedna zupka była cały czas przesuwana o kolejne tygodnie, aż w końcu zrobiło mi się jej żal, tym bardziej, że nie jest to byle jaka, pierwsza lepsza zupa, to bardzo, bardzo smaczna zupa! Poznajcie ja proszę i pamiętajcie o jej rozgrzewającym uroku w deszczowy dzień, lub gdy przyjdzie zimowa pora na to fantastyczne warzywo.
Składniki:
2/3 szklanki ugotowanej białej quinoy
6 korzeni skorzonery
1 ziemniak
1 cebula
2 łyżki oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
600 ml wywaru warzywnego
pół gałki muszkatołowej
2 owocostany pieprzu indonezyjskiego
sól
Wykonanie:
Skorzonerę obieramy (pamiętajcie o rękawiczkach), wrzucamy do wody z octem, a następnie zmieniam wodę na czystą, solimy i obgotowujemy około 10 minut, wyjmujemy i kroimy na kawałki. Cebulę kroimy w kostkę i dusimy na oliwie z oliwek, pod koniec duszenia dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, a następnie wrzucamy cebulę z czosnkiem do wywaru warzywnego. Dodajemy również pokrojony w kostkę ziemniak, skorzonerę i utłuczony w moździerzu pieprz indonezyjski. Gdy warzywa są już miękkie, dorzucamy quinoę, chwilę gotujemy, jeśli jest taka potrzeba dodajemy soli i wyłączamy. Gdy zupa trochę przestygnie, blendujemy ją aby uzyskała jednolitą konsystencję niezbyt gęstego kremu. Doprawiamy świeżo startą gałką muszkatołową i gotowe :)
Nigdy nie słyszałam o tym czymś na S. :D Wejdzie człowiek blogi czytać i zawsze się czegoś dowie :)
OdpowiedzUsuńTeż pierwsze słyszę ;)
UsuńNie słyszałyśmy wcześniej o skorzonerze (dziwnie brzmi tak odmienione xD). Zupa musi być bardzo ciekawa w smaku ;)
OdpowiedzUsuńSkorzonera to dla mnie nowość, muszę chyba trochę więcej o tym poczytać!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się przekonuję do komosy ryżowej. I chyba dzięki Tobie!
Pozdrawiam!