Lato kojarzy mi się z lekkimi i aromatycznymi daniami. Dziś mam dla Was połączenie włoskich smaków - panna cotta i sałatka caprese dwa w jednym. Jeśli chcecie możecie improwizować, ja zdecydowałam się na wytrawny smak, ale jeśli zamiast soli, użyjecie cukru, uzyskacie bardzo oryginalny deser ;) Przepis na około 3 - 4 porcje
Składniki:
2 czubate łyżki mąki z quinoy
1 czubata łyżka mąki z tapioki
1 czubata łyżka mąki z ciecierzycy
2 łyżeczki zimnego masła
1 mozzarella Galbani (125 gram)
170 ml śmietanki 18%
2 łyżeczki żelatyny
2 łyżeczki soku z cytryny
garść świeżych listków bazylii
1 średni pomidor malinowy
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
kilka kropel sosu z ostrej papryki, lub pieprz
pół łyżeczki agaru
2/3 szklanki zimnego oleju do zrobienia "kawioru"
sól
Wykonanie:
Żelatynę namaczamy w paru łyżkach zimnej wody. Mozzarellę miksujemy blenderem razem ze śmietanką i bazylią, doprawiamy szczyptą soli i łyżeczką soku z cytryny, podgrzewamy aż się prawie zagotuje, zdejmujemy z ognia, dodajemy żelatynę i mieszamy, aby dokładnie się rozpuściła.
Przelewamy masę do silikonowych foremek, odstawiamy do przestudzenia, a następnie na parę godzin wkładamy do lodówki, aby panna cotta dobrze zgęstniała.
Mąkę przesiewamy przez sitko, dodajemy szczyptę soli i zimne masło, wyrabiamy ciasto stopniowo dodając po łyżce zimnej wody (ile przyjmie ciasto), jeśli jest za suche dolewamy więcej wody, jeśli zrobi się zbyt miękkie, można podsypać więcej mąki. Ciasto rozwałkowujemy cienko między dwoma arkuszami papieru do pieczenia, wycinamy koła, takiej wielkości, aby stanowiły bazę do panna cotty, wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni i pieczemy, aż zaczną się rumienić, wyjmujemy i odstawiamy do przestygnięcia.
Pomidora obieramy i miksujemy blenderem razem z koncentratem, przecieramy przez sitko, aby pozbyć się pestek, doprawiamy 1 łyżeczką soku z cytryny, ostrym sosem i odrobiną soli. Następnie łączymy z agarem i gotujemy kilka minut, cały czas mieszając (powinniśmy uzyskać około 100 ml, jeśli pomidor był większy, gotujemy trochę dłużej, aby zredukować sok). Następnie przy pomocy pipety, dużej strzykawki, lub łyżeczki, wkraplamy stopniowo sok pomidorowy do mocno schłodzonego oleju, chwile zostawiamy, aby zgęstniał, odcedzamy i przepłukujemy "kawior" na sicie zimną wodą.
Gdy panna cotta jest już zgęstniała, wyjmujemy ją ostrożnie z foremek, układamy na krakersach i posypujemy pomidorowym "kawiorem", ozdabiamy listkami bazylii i gotowe.
Wow mega to wygląda. Chyba szkoda byłoby mi zjeść, bo tak miło się na to cudeńko patrzy ;)
OdpowiedzUsuńAle świetny pomysł! Jestem ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym skosztowała :)
OdpowiedzUsuńWygląda przecudownie :) Taka pana cotta to coś nowego i zaskakującego, bardzo chętnie bym ją spróbowała :)
OdpowiedzUsuńObłędny deser, prawdziwa uczta dla oczu i podniebienia :)
OdpowiedzUsuńNiby jesz wytrawną przystawkę a wygląda jak deser :D Super! :)
OdpowiedzUsuńJak to pięknie wygląda :) bardzo fajny pomysł na przystawkę :)
OdpowiedzUsuńAle rewelacja! Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuń