Miałam ochotę na jakąś pastę rybną, chyba odczuwam już po całej zimie deficyt witaminy D, więc otworzyłam puszkę tajemniczych rybek w oliwie z oliwek, którą kupiłam w portugalskim sklepiku. Nie mam pojęcia jak prawidłowo nazywają się po polsku, zatem zostałam przy ich nazwie z opakowania, może jakiś ichtiolog mnie poratuje i podpowie. Wyczytałam tylko w portugalskiej Wikipedii (o ile jest to wiarygodne źródło i na tyle na ile moja znajomość hiszpańskiego pozwala mi na zrozumienie języka ich sąsiadów ;)), że są to niewielkiej wielkości rybki z rodziny ostrobokowatych. Możliwe, że to po prostu małe ostroboki pospolite.
Zmiksowałam rybki ze smaczliwką i quinoą, dodałam do smaku trochę kiszonej limonki, doprawiłam solą i pieprzem i gotowe.
Składniki:
6 łyżek ugotowanej białej quinoy
1 puszka rybek carapau w oliwie z oliwek
pół smaczliwki
kawałek kiszonej limonki (około 2 na 2 cm)
świeżo zmielony pieprz
sól
Wykonanie:
Rybki wyjmujemy z puszki (bez oliwy) i blendujemy z połową smaczliwki, quinoą i kiszoną limonką (kiszone limonki można ławo przygotować, tak samo jak kiszone cytryny, przepis znajdziecie TUTAJ). Doprawiam solą i pieprzem, mieszamy i możemy smarować nasze bezglutenowe kanapki, placki, czy co tam chcemy. Smacznego :)
Wprawdzie nie w moim guście ale muszę przyznać, ze ciekawe połączenie produktów :) Kiszona limonka? Pierwszy raz słyszę ;)
OdpowiedzUsuńKiszoną limonkę sama robiłam, polecam, bo jest pyszna ;)
Usuńz wielką chęcią bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNigdy takiego cuda nie jadłam, ale wygląda świetnie i chętnie bym spróbowała :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię :)
Usuń