Dziś dynie muszą być obowiązkowo, te zrobiłam dość szybko, bo ostatnio niestety nie mam zbyt wiele czasu na siedzenie w kuchni. Na kolację, albo obiad do pracy, jak znalazł. Wystarczy wydrążyć, nadziać i wstawić do piekarnika.
Składniki:
1 i 1/2 szklanki ugotowanej białej quinoy
4 mini dynie hokkaido
250 gram mielonej wołowiny
1 cebula
4 plasterki żółtego sera np. Gouda
4 pomidorki koktajlowe
2 wędzone śliwki
smalec, lub klarowane masło do smażenia
natka pietruszki
kumin
majeranek
pieprz
sól
Wykonanie:
Osobno podsmażamy mieloną wołowinę i pokrojoną w kosteczkę cebulkę. mieszamy je razem z quinoą, rozdrobnionymi śliwkami, przeprawiamy, solą pieprzem, majerankiem i kuminem. Tak przygotowanym farszem nadziewamy wydrążone wcześniej dynie. Wierzch przykrywamy plasterkami żółtego sera, na nim układamy plasterki pomidorków koktajlowych. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do około 190 stopni i pieczemy, aż dynie będą miękkie (czas pieczenia zależy też od ich wielkości). Po upieczeniu posypujemy obficie natką pietruszki i podajemy. Fajnie komponują się z pikantnymi sosami.
Musiało być pysznie :)
OdpowiedzUsuńmniaaam, bogata uczta :)
OdpowiedzUsuńTak przygotowanej dyni jeszcze nie jadłam, ale pysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPrezentacja na 6! Super wygląda :D
OdpowiedzUsuńTo musi być dobre! Wielbimy dynie hokkaido i szkoda, że już własnych nie mamy (zjadłyśmy wszystkie) :P
OdpowiedzUsuńWołowinę wymieniam na tofu i biorę to cudo <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dynię a Twój pomysł bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńNadziewane dynie są pyszne, bardzo smaczny przepis!
OdpowiedzUsuńNa prawdę efektowne :)
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujące danie, a do tego te śliwki. Super.
OdpowiedzUsuń