Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątecznie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątecznie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 listopada 2018

Konfitowana gęś z fenkułem i quinoą

Dziś obowiązkowo gęś ;) miały być też rogale marcińskie, ale niestety kupienie białego maku bez glutenu przerosło moje możliwości. W tym roku pyszne konfitowane udko z fenkułem duszonym w pomarańczy i białą quinoą.

Składniki:

2 szklanki ugotowanej białej quinoy
1 gęsie udo
1 mały fenkuł
1 cebula
1 szklanka wytrawnego wina czerwonego
1/2 szklanki soku pomarańczowego
smalec gęsi
majeranek
gałązka rozmarynu
pieprz
kilka listków i kwiatów nasturcji
sól

Wykonanie:

Gęsie udko zalewamy na noc czerwonym winem i chowamy do lodówki. Na drugi dzien wyjmujemy odsączamy, osuszamy papierowym ręcznikiem, nacieramy solą, pieprzem i majerankiem. Udko układamy na gałązce rozmarynu w naczyniu żaroodpornym, zalewamy gęsim tłuszczem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 120 na kilka godzin (przynajmniej 3, ja robiłam prawie 5). Gdy gęś już będzie gotowa, obieramy mięso od kości i rwiemy na kawałki.
Fenkuł i cebulę kroimy w półplasterki, podsmażamy chwilkę na 3 łyżkach tłuszczu od konfitowania gęsi, doprawiamy solą i pieprzem, dolewamy sok z pomarańczy i dusimy do miękkości na małym ogniu pod przykryciem (w razie potrzeby dolewamy trochę wody). 
Kawałki gęsi układamy na talerzu razem z fenkułem i quinoą, delikatnie polewamy tłuszczem od konfitowania i ozdabiamy nasturcją. Smacznego :)

wtorek, 27 marca 2018

Wielkanocna fit sałatka z jajkiem, marynowanymi rydzami i czarną quinoą

Jak już wiecie z zeszłego roku, bardzo lubię przygotowywać na Wielkanoc świeże wiosenne sałatki, to miła odmiana po zjedzeniu żurku, góry mięsa,majonezu i kiełbasy ;) W tej sałatce znajdziecie takie pyszności jak marynowane rydze ze spiżarni moich rodziców, wiejskie eko jajka, zielony groszek, czarną quinoę, rzodkiewkę, czerwoną cebulką, marynowane buraczki :)

Składniki:

1/3 szklanki ugotowanej czarnej quinoy
kilka liści sałaty
2 jajka
6 - 8 marynowanych rydzów
3 rzodkiewki
garść mrożonego zielonego groszku
2 małe marynowane buraczki
kilka plasterków czerwonej cebuli
kiełki rzodkiewki
3 łyżki oleju lnianego
1 łyżka octu z kwiatów czarnego bzu
pieprz
sól

Wykonanie:

Jajka gotujemy na półmiękko. Groszek gotujemy na parze. Liście sałaty rwiemy do miski, dodajemy plasterki buraczków, cebuli i rzodkiewek. Dorzucamy groszek i rydze, posypujemy wszystko czarną quinoą, na wierzchu kładziemy ćwiartki jajek i kiełki rzodkiewki. Olej mieszamy z octem, pieprzem i solą i polewamy sałatkę. Smacznego.

niedziela, 25 marca 2018

Quinoa, groszek z marchewką i wielkanocny królik jak u taty

Tak jak moja mama jest niedoścignioną mistrzynią rosołu, tak mój tata robi najlepszego królika na świecie. Cały czas próbuję im dorównać w koronnych konkurencjach, ale jak na razie nawet po piętach im nie drepczę. W każdym razie dzielę się z Wami przepisem króliczym, bo u mnie  w rodzinnym domu nie ma Wielkanocy bez niego. Jest on bardzo prosty, a smak genialny. Do królika oczywiście podaję quinoę i jakieś jarzyny, tym razem padło na tradycyjny groszek z marchewką, super połączenie, polecam. Ja zazwyczaj używam całego królika, ale tym razem w przepisie dwie porcje więc podaję tylko skoki, bo najlepsze ;)

Składniki:

2 szklanki ugotowanej białej quinoy
1 para króliczych skoków
1 szklanka mrożonego groszku
1 szklanka marchewki pokrojonej w kostkę 
kiełki rzodkiewki
masło klarowane
porcja włoszczyzny (1 mała marchew, pietruszka, kawałek selera, kawałek pora) 
ziele angielskie
liść laurowy
pieprz
sól

Wykonanie:

Królicze mięso doprawiamy solą i pieprzem i obkładamy pokrojoną włoszczyzną i przyprawami, wkładamy na noc do lodówki. Następnego dnia wyjmujemy, obieramy z warzyw i przypraw, w razie potrzeby dosalamy i obsmażamy z obu stron na klarowanym maśle, aż się zrumieni. Następnie dolewamy odrobinę wody i dusimy pod przykryciem na małym ogniu, aż mięso będzie miękkie, sprawdzamy od czasu do czasu i jak woda wyparuje, delikatnie dolewamy.
Marchewkę lekko obgotowujemy i  dusimy razem z groszkiem na maśle, doprawiamy solą i pieprzem. 
Gdy królik jest gotowy podajemy go z quinoą, warzywami i kiełkami rzodkiewki. Smacznego.

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Bezglutenowe przepisy z quinoą na Boże Narodzenie z 2016 roku

Kochani, 
dziś z okazji świąt Bożego Narodzenia,  chciałam Wam podziękować, że ze mną tu jesteście i że mam dla kogo pisać. Życzę Wam radosnych i pełnych rodzinnego ciepła świąt, albo takich spędzonych na białych szaleństwach, lub wręcz przeciwnie w tropikach, ważne że wspominanych przez lata z uśmiechem i wzruszeniem. 

Tradycyjnie chciałam Wam przypomnieć te przepisy, które przygotowałam w zeszłym roku :)
Bezglutenowe piernikowe brownie z quinoą i mandarynką
Bezglutenowa Inka jak choINKA
Warstwowa sałatka śledziowa z quinoą i domowym majonezem
Zupa wigilijna z suszonych borowików z quinoą
A TU znajdziecie przepisy świąteczne z 2015 roku :) 

sobota, 23 grudnia 2017

Szybka wigilijna zupa rybna z halibuta z quinoą

Coś poszło nie tak? Nie udało się Wam dostać grzybów na grzybową? Bezglutenowy zakwas na barszcz nie wyszedł? Coś się przypaliło, albo wylało? Nic straconego. Mam dziś dla Was przepis na zupę S.O.S. 
Bardzo prosta, bardzo szybka i bardzo dobra zupa rybna z halibuta w formie lekkiego bulionu z warzywami i quinoą. 

Składniki:

1 szklanka ugotowanej białej quinoy
2 filety z halibuta
2 marchewki
2 pietruszki
1 mini por
3-4 łodygi z kopru włoskiego
kilka suszonych grzybków 
pół cytryny
1 gwiazdka anyżu
szafran
lubczyk
koperek
pieprz
sól
około 1 i 1/2 litry wody 

Wykonanie:

Filety z halibuta umieszczamy w garnku, zalewamy woda, dodajemy trochę soli i zagotowujemy, skręcamy ogień na minimalny i gotujemy kilka minut. Wyjmujemy filety i odkładamy je na talerz.
Do wody w której gotowała się ryba dorzucamy pokrojone w plasterki warzywa, szafran, anyż i lubczyk. Gotujemy na małym ogniu, aż warzywa zmiękną, doprawiamy solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Na koniec wrzucamy  pokrojone na kawałki filety z halibuta, nalewamy zupę na talerze, dodajemy po parę łyżek quinoy i posypujemy świeżym koperkiem. 
Życzę smacznej ulubionej zupy wigilijnej i zapraszam po przepisy na grzybową i barszcz a poprzednich lat.

czwartek, 21 grudnia 2017

Bezglutenowe pierogi z kapustą, grzybami i wędzoną śliwką

Nie będę Was okłamywać, że było łatwo i bezproblemowo. Bezglutenowy makaron, bezglutenowe pierniczki, nawet bezglutenowy biszkopt, to łatwizna w porównaniu z bezglutenowymi pierogami. Każdorazowo powstają wśród bluzg, a część ląduje w koszu, niestety. Dlatego właśnie robię je tylko raz w roku i jeszcze nie doszłam do perfekcji, co roku eksperymentuję, bo nie ma opcji, żebym użyła gotowego miksu.  
Główny problem z bezglutenowymi pierogami jest taki, że ciasto nie jest elastyczne i że bardzo szybko schnie. Trzeba je trzymać zawinięte w folię i wałkować bardzo małymi partiami, takimi na 2 pierogi, szybko zaklejać, nie można też rozwałkowywać go zbyt cienko, ani rozciągać, bo jest zbyt kruche. Może jeszcze wymyślę lepsze ciasto, na razie jest jakie jest, ważne, że się dało ugotować i zamrozić na Wigilię, to już duży sukces, bo jednego razu całkiem mi popękały i się rozwaliły, za to farsz pierwsza klasa, polecam też do bezglutenowych pasztecików, albo krokietów.

Składniki:

1/3 szklanki mąki z quinoy
1/3 szklanki mąki kasztanowej
1/3 szklanki mąki z tapioki
1/2 szklanki mąki ryżowej
1 łyżka mąki z czerwonej soczewicy
1 łyżka mielonego lnu
gorąca woda (około 100 ml) 
garść suszonych grzybów
2 boczniaki mikołajkowe (eryngi)
4 małe pieczarki
1 cebula
250 gram kiszonej kapusty
3 łyżki klarowanego masła
2 nieduże wędzone śliwki
majeranek
pół łyżeczki mielonej kozieradki
pół łyżeczki mielonej kolendry
pieprz
sól

Wykonanie: 

Zaczynamy od farszu, żeby zdążył się schłodzić. Grzyby suszone kilka zalewamy niewielką ilością gorącej wody już kilka godzin wcześniej. Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na klarowanym maśle, gdy zacznie się rumienić, dodajemy starte na tarce, lub posiekane w rozdrabniaczu pieczarki i boczniaki, delikatnie solimy i dusimy, aż grzyby zmiękną, w międzyczasie dodajemy posiekane suszone grzyby, wodę od ich moczenia możemy stopniowo dodawać podczas duszenia. Następnie dodajemy drobno posiekaną kapustę kiszoną i dusimy, aż zmięknie w razie potrzeby dodając niewielkie ilości wody i mieszając. Na koniec dodajemy pokrojone w kosteczkę wędzone śliwki, doprawiamy farsz pieprzem, majerankiem (według uznania) i niewielką ilością kozieradki i kolendry. 
Odstawiamy farsz, aby ostygł. Gdy będzie już zimny, nastawiamy w dużym garnku wodę do gotowania pierogów i zaczynamy przygotowywać ciasto.
Mąki i len przesiewamy do miski i stopniowo dodajemy gorącą wodę (jej ilość zależy od konsystencji ciasta, dlatego należy to robić ostrożnie) i zagniatamy ciasto. Wyrabiamy je około 8 - 10 minut i natychmiast zawijamy w folię spożywczą. Odrywamy niewielkie ilości i rozwałkowujemy podsypując mąką ryżową, nakładamy farsz zalepiamy i wrzucamy do wrzątku, gotujemy, aż pierogi wypłyną i kolejne kilka minut po wypłynięciu (około 5 w zależności od grubości ciasta). Pierogi podajemy tak, jak najbardziej lubimy, ja uwielbiam okraszone zezłoconą na maśle cebulką.
Udanych pierogów i Wesołych Świąt :)

Kochani, być może widzieliście już informację, którą zamieściłam na Facebooku, ale wiem, że nie wszyscy tam zaglądają. Dowiedziałam się,  że moja koleżanka blogerka walczy o życie swojego męża, jeśli możecie i chcecie ją wspomóc można to zrobić pod tym linkiem: https://www.siepomaga.pl/zycieslawka

wtorek, 19 grudnia 2017

Najlepsze bezglutenowe pierniczki z miodem gryczanym i mąką z quinoy

Kochani, w tym roku w końcu się udało! Od paru lat obiecuję sobie zrobić bezglutenowe pierniki na święta i jakoś mi do tej pory nie wychodziło. Teraz upiekłam, nie wiem tylko, co mnie podkusiło, żeby zrobić z całej porcji. Będę je jadła do wiosny, chyba, że mi domownik i rodzinka pomogą ;) 
Zastrzegam, że akceptuje pierniczki tylko w jednej formie - muszą być kruche, chrupiące, mocno korzenne i z miodem gryczanym, który nadaje im specyficzny posmak. Takie właśnie bardzo lubię, nie znoszę natomiast tych miękkich puszystych pierników, zupełnie nie trafiają w mój gust. 
Jak wiecie nie jestem wielką fanką słodkości, a lukier to dla mnie zło wcielone, więc go sobie darowałam. Pierniki są wystarczająco słodkie same w sobie, ale jak macie ochotę to lukrujcie je do woli. Moje pierniki mają kształt zwierzątek, bo akurat takie miałam foremki, przepraszam za brak gwiazdek i choinek, ale na usprawiedliwienie dodam, że obok koali i żyraf, można spotkać pingwiny i foczki (tak bardziej w zimowym klimacie ;) ).

Składniki:

150 gram mąki z quinoy
150 gram mąki ryżowej (plus trochę do podsypania pierników)
200 gram mąki kasztanowej
3 łyżki mąki kokosowej
1 jajko
150 gram oleju kokosowego, lub masła
2 i 1/2 filiżanki miodu gryczanego
2 łyżki kakao BG
5 łyżek domowej przyprawy do pierników (przepisy znajdziecie w Internecie, np. TU)
1 łyżeczka proszku do pieczenia BG
szczypta soli

Wykonanie:

Mąki, proszek do pieczenia i kakao przesiewamy przez sito do miski. Olej kokosowy roztapiamy razem z miodem, ale nie podgrzewamy zbyt mocno, następnie lekko studzimy (przynajmniej do temperatury 40 stopni).
Do miski dodajemy przyprawę do pierników,  mieszamy, dodajemy jajko, a następnie stopniowo wlewamy roztopiony olej i miód i wyrabiamy ciasto, najlepiej łyżką, bo będzie dość klejące. 
Odstawiamy na godzinę do lodówki i wyrabiamy jeszcze raz, można ręką, ale trzeba pamietać, ze na tym etapie ciasto będzie jeszcze kleiste. 
Wyrobione ciasto zawijamy w folię i zostawiamy na noc w lodówce, na drugi dzień, wyjmujemy (powinno mieć już twardą konsystencję, ale być łatwe do rozwałkowania). Oddzielamy partię ciasta i rozwałkowujemy na około 3-5 mm zależy jakie grube pierniczki lubicie. Pieczemy na blachach wyłożonych papierem do pieczenia w temperaturze 160 stopni około 15 minut. 
Życzę smacznych pierniczków na święta.

sobota, 11 listopada 2017

Pierś z gęsi sous vide z ulubionymi dodatkami

Ponoć 11 listopada jadamy gęsinę, cały ptak to jednak za dużo dla 2 osób o przeciętnym apetycie, więc postawiłam na pierś. Gęś ugotowałam sous vide, a następnie obsmażyłam.
Trochę poszalałam z dodatkami, dlatego nie wymieniłam ich wszystkich w tytule ;) Oczywiste było, że podam gęś z quinoą i klasycznie z czerwoną kapustą, do której dla urozmaicenia dodałam jeżyny. W międzyczasie przyszło mi do głowy, że fajnie byłoby wykorzystać nadmiar gęsiej skórki do zrobienia chrupiących chicharronów. Usmażyłam je na 100% oleju rzepakowym Wielkopolskim. Do tego purée z fioletowych ziemniaków i granat, bo nie mogłam się oprzeć kolorom, idealnie pasowały mi do modrej kapusty ;) No i brakuje jeszcze sosu, zrobiłam go na bazie czerwonego wina z czarnym czosnkiem. Może trochę tego wszystkiego dużo, ale za to komponuje się genialnie, no i w końcu od święta można trochę kulinarnie zaszaleć i olać konwenanse
#OlejKonwenanse #OlejWielkopolski

Składniki:

pół szklanki ugotowanej kolorowej quinoy
1 pierś z gęsi
3 fioletowe ziemniaki
1/4 niewielkiej główki czerwonej kapusty
garść jeżyn
1 mała cebula
2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
olej Wielkopolski rzepakowy do smażenia
250 ml czerwonego wytrawnego wina
łyżka owoców granatu
4 ząbki czarnego czosnku
2 gałązki rozmarynu
tymianek
majeranek
kumin
świeżo zmielony kolorowy pieprz
sól

Wykonanie:

Z piersi odcinamy nadmiar skóry i odkładamy do lodówki (przygotujemy z niej później chicharrony) pozostałą na mięsie skórę nacinamy w kratkę. Pierś okładamy rozmarynem, zalewamy 150 ml czerwonego wina i wkładamy na noc do lodówki. Rano wyjmujemy, odsączamy z marynaty (rozmaryn zostawiamy) i osuszamy ręcznikiem. Mięso zostawiamy, aby nabrało temperatury pokojowej. Następnie nacieramy sola, pieprzem, tymiankiem, majerankiem, obkładamy rozmarynem i plasterkami czarnego czosnku. Pakujemy próżniowo i "gotujemy" w 58 stopniach około 80-90 minut. 
W międzyczasie gotujemy quinoę (TU sprawdzisz jak to zrobić) i przygotowujemy inne dodatki. Cebulkę kroimy w kostkę i podsmażamy na oleju rzepakowym, dodajemy poszatkowaną kapustę, doprawiamy ją solą, pieprzem i odrobiną kuminu, gdy zmięknie dolewamy 2-3 łyżki czerwonego wina i dodajemy jeżyny (ja użyłam mrożonych), dusimy jeszcze około 10 minut.
Gęsią skórkę solimy i smażymy w głębokim oleju, aż uzyskamy chrupiące chicharrony (coś w rodzaju chipsów). 
Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie, następnie przeciskamy przez praskę i mieszamy dokładnie ze śmietaną.
Wyjmujemy pierś gęsią z woreczka. Resztę jego zawartości, razem z czarnym czosnkiem przelewamy na patelnię, dodajemy resztę czerwonego wina (około 80 ml) i redukujemy, aż powstanie sos, następnie przecieramy go przez sito.
Patelnię smarujemy olejem i rozgrzewamy, obsmażamy na niej pierś, około 3 minuty od strony skóry i 2 minuty z drugiej strony. Odstawiamy mięso, aby odpoczęło około 5 minut. 
Na talerze wykładamy quinoę, purée i kapustę, następnie układamy plasterki gęsi, dodajemy sos, granat, chrupiące chicharrony z gęsiej skórki i gotowe ;) Smacznego!

niedziela, 15 października 2017

Pierś z kaczki z quinoą, smażoną pietruszką, konfiturą z jarzebiny i figą

Danie idealne na niedzielny obiad jesienią i zimą ;) Piersi z kaczki, do tego quinoa, konfitura z jarzębiny i kumkwatów (przepis na nią znajdziecie TU), do tego aromatyczna pietruszka podsmażona z kuminem i figa. Ja mogłabym jeść codziennie, a Wy?

Składniki:

1 i 1/2 szklanki ugotowanej białej quinoy
2 piersi z kaczki
2 łyżki konfitury z jarzębiny i kumkwatów
2-3 pietruszki
1 figa
200 ml czerwonego wytrawnego wina
2 gałązki rozmarynu
kumin
pieprz
sól

Wykonanie:

Piersi z kaczki marynujemy przez noc w winie i rozmarynie, następnie oczyszczamy z nadmiaru tłuszczu, skórę nacinamy w kratkę, nacieramy z obu stron solą i pieprzem. Układamy skórką do dołu na rozgrzanej patelni i wytapiamy tłuszcz, następnie przekładamy na drugą stronę i parę minut podsmażamy. Podsmażone piersi wkładamy do naczynia żaroodpornego i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 10-15 minut (w zależności od wielkości porcji).
W tym czasie przygotowujemy pietruszki. Przecinamy je wzdłuż na 2, lub 3 części (również w zależności od wielkości). Podsmażamy na tłuszczu, który został ze smażenia kaczki, w trakcie smażenia dodajemy utarty w moździerzu kumin i trochę rozmarynu z marynaty. Na koniec dodajemy na chwilkę ćwiartki figi.
Kaczkę wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy na 5 minut, a następnie kroimy na plasterki.
Na talerze wykładamy ugotowaną w osolonej wodzie quinoę (TU radzę, jak gotować quinoę), na niej układamy pietruszkę i figę, obok plasterki kaczki, a na nich konfiturę z jarzębiny.
Życzę Wam miłej niedzieli ;)

niedziela, 8 października 2017

Tatar z kiszonym czosnkiem i czerwoną quinoą

Wiem, że zdania na temat tatara są podzielone i niekiedy wzbudza on sporo kontrowersji. Ja dzieciństwo przeżyłam w czasach, gdy był on królem każdej większej imprezy rodzinnej i jestem jego absolutną fanką. Bardzo lubię go unowocześniać i urozmaicać różnymi ciekawymi dodatkami. Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką świeżej wołowiny i słoiczka kiszonego czosnku od Sznajderów, który na razie nie trafił do stałej oferty. Czy mogłabym nie połączyć ich w szczęśliwą parę?  Była by wielka strata ;) 

Składniki:

1 szklanka ugotowanej czerwonej quinoy
300 gram świeżej wołowiny
3 - 4 ząbki kiszonego czosnku
2 żółtka z jaj zielononóżek 
3 maślaki
garść siekanego szczypiorku
kilka ziarenek zielonego pieprzu z w zalewie
1 łyżka klarowanego masła
1 łyżka oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
świeżo mielony pieprz
pół łyżeczki śliwowicy
1 łyżka wody
sól

Wykonanie:

Maślaki oczyszczamy, kroimy w drobną kosteczkę i podsmażamy na maśle, delikatnie solimy. Kiszony czosnek siekamy.
Wołowinę również siekamy - ręcznie lub w rozdrabniaczu, dodajemy łyżkę wody, odrobinę śliwowicy, doprawiamy solą i pieprzem, formujemy w pierścieniu i układamy na talerzu. Na wierzchu uformowanego mięsa robimy dłońmi niewielkie wgłębienie, gdzie umieszczamy żółtko (jajka najlepiej wcześniej umyć i sparzyć). 
Obsypujemy dookoła, grzybami, quinoą, czosnkiem i szczypiorkiem, skrapiamy oliwą z oliwek i ozdabiamy zielonym pieprzem. Przed zjedzenie najlepiej wymieszać wszystko razem na talerzu ;)
Smacznego :)

wtorek, 27 czerwca 2017

Tort urodzinowy Bonduelle (bez glutenu, bez laktozy)

Ten tort nie ma jakiejś długiej historii. Dopiero co go wymyśliłam i stworzyłam specjalnie na 25 urodziny Bonduelle w Polsce. Nie wiem czy wiecie, że rolnicy Bonduelle stosują płodozmian, aby zmniejszyć liczbę patogenów (chorób i insektów), a także pozostawiają rośliny pomiędzy grządkami, aby nadmiernie nie odsłaniać ziemi, co powodowałoby jej jałowienie poprzez „wywiewanie” wartościowych składników. Dzięki temu gleba pozostaje żyzna, a Wy możecie cieszyć się zdrowymi i smacznymi warzywami.
Muszę nieskromnie przyznać, że to najlepszy tort urodzinowy, jaki kiedykolwiek zrobiłam, a wiecie dobrze, że to nie jest moja mocna strona. Ciasto czekoladowe jest pyszne, odpowiednio puszyste i wilgotne, podejrzewam, że to zasługa czerwonej fasoli Bonduelle, a mus do przełożenia go wyczarowałam komponując wiosenne marchewki Bonduelle z morelami i konfiturą z płatków róż. Tort ozdobiłam sezonowymi owocami, tak się składa, że moimi ukochanymi - czereśniami i porzeczkami.  

 Składniki:

3 czubate łyżki mąki quinoa
5 łyżek kakao
5 jajek
1 szklanka cukru kokosowego
1/2 szklanki oleju (dowolnego)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
300 gram moreli
5 łyżek konfitury z płatków róż
1 łyżka soku z cytryny
4 łyżeczki żelatyny
80 ml gorącej wody
owoce sezonowe (dowolne np. porzeczki, czereśnie)
świeże listki mięty
szczypta soli
 
Wykonanie:

Czerwoną fasolę odsączamy z zalewy, opłukujemy i odcedzamy na sicie, a następnie starannie blendujemy, tak aby uzyskać gładką masę. 
Oddzielamy żółtka od białek. Białka z odrobiną soli ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodajemy sodę oczyszczoną. Żółtka ucieramy z cukrem, aż cukier całkiem się rozpuści, stopniowo dodajemy puree z fasoli, mąkę quinoa i kakao, cały czas miksujemy, na koniec wlewamy partiami olej. Następnie mieszamy ciasto kakaowe z pianą z białek. 
Wylewamy ciasto do tortownicy (18-20 cm średnicy) jej spód warto wyłożyć wcześniej papierem do pieczenia. Pieczemy 35 minut w 175 stopniach Celsjusza. 
Gdy upieczone ciasto ostygnie, kroimy je w poziomie na 3 równe części. 
Marchewki gotujemy na parze do miękkości (kilka ugotowanych marchewek warto zostawić do dekoracji), morele obieramy ze skórki, usuwamy pestki, miąższ blendujemy na gładką masę razem z ostudzonymi marchewkami i konfiturą z płatków róż. Powstałą w ten sposób masę mieszamy z żelatyną, którą należy wcześniej bardzo dokładnie rozpuścić w gorącej wodzie. Odstawiamy do lodówki i co jakiś czas mieszamy. Pilnujemy kiedy masa zacznie delikatnie gęstnieć, wtedy dzielimy ją na 3 równe części, dwie posłużą do przełożenia ciasta, a jedną dekorujemy wierzch tworząc dookoła małe kleksy. 
Odstawiamy tort do lodówki, gdy mus dobrze zgęstnieje, ozdabiamy wierzch owocami, świeżą miętą, mini marchewkami można też użyć jadalnych kwiatów i gotowe. 
Wszystkiego najpyszniejszego Bonduelle! ;)

środa, 3 maja 2017

Perliczka nadziewana quinoą, jabłkiem i króliczą wątróbką

Dziś 3 maja, więc pomyślałam, że może przygotuję coś bardziej odświętnego. Akurat miałam w lodówce perliczkę i resztę króliczej wątróbki, więc uznałam, że nadziewana perliczka będzie idealnym daniem na taką okazję. Do farszu, poza wątróbką, użyłam quinoy zamiast glutenowej kaszy, czy bułki i pół jabłka grójeckiego. Danie wcale nie jest pracochłonne, wymaga tylko trochę czasu, bo piecze się około półtorej godziny. Dla 2 osób w sam raz na 2 obiady ;)

Składniki:

2/3 szklanki ugotowanej białej quinoy
180 gram wątróbki z królika
1 jabłko
1 łodyga rabarbaru
1 perliczka
majeranek
rozmaryn
pieprz
sól

Wykonanie:

Perliczkę warto namoczyć przez noc w osolonej wodzie. Następnie osuszamy ją papierowym ręcznikiem,  nacieramy majerankiem i pieprzem. 
Króliczą wątróbkę siekamy w drobną kostkę, mieszamy z quinoą, dodajemy pół jabłka obranego i pokrojonego w grubszą kostkę. Doprawiamy farsz solą, majerankiem, rozmarynem i pieprzem i nadziewamy ptaka. Związujemy go bawełnianym sznurkiem, tak, żeby farsz nie wypadł.
Resztę jabłka kroimy w kostkę i razem z plasterkami rabarbaru wkładamy do żaroodpornego naczynia. Na tym układamy perliczkę piersią do dołu.
Pieczemy w 190 stopniach 30 minut, następnie obracamy perliczkę piersią do góry i pieczemy kolejne pół godziny, po czym znów odwracamy ją grzbietem ku górze i wkładamy do piekarnika na kolejne 30 - 40 minut. Po tym czasie perliczka powinna być dobrze upieczona i zrumieniona. wyjmujemy ją dzielimy ostrym nożem na porcje i podajemy z ulubionymi dodatkami :) 
Pozdrawiam.