Kocham w komosie ryżowej to, że cały proces jej przygotowania, od wyjęcia z szafki do podania na talerz trwa kilkanaście minut, dlatego jest idealną alternatywą dla zapracowanych osób. Można też ugotować większą ilość i przechować w lodówce do następnego dnia, co jeszcze bardziej skraca czas przygotowania zdrowego i smacznego posiłku po powrocie z pracy.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że niektóre gatunki komosy
zawierają saponiny, dlatego komosę kilka razy płuczemy przed gotowaniem,
podobnie jak kaszę jaglaną. Najwygodniej płukać ją w garnku lub misce i
odsączać na gęstym sitku (zakup takiego sitka gorąco polecam, jeśli jeszcze go nie
posiadacie).
Samo gotowanie jest banalnie proste i można je przeprowadzić
na dwa sposoby. Ja osobiście wolę gotować quinoę w dużej ilości lekko posolonej
wody, tak jak gotuje się makaron, a gdy zmięknie odsączać na gęstym sitku. Wtedy wychodzi
bardziej sypka, a drugą zaletą tego sposobu jest to, że nie trzeba jej pilnować
i mieszać podczas gotowania, wystarczy sprawdzić pod koniec, czy jest już gotowa. W tym czasie możemy się zająć przygotowaniem
dodatków do niej, co zdecydowanie skraca czas podania posiłku.
Drugi sposób to gotowanie w małej ilości wody, aż do jej
zredukowania w proporcjach 1:2 (dwie szklanki wody na szklankę ziarna). Używam
jednak tego sposobu tylko wtedy gdy chcę nadać jej konkretny smak, na przykład
gotując ją w mleku. Jego minusem jest to, że można dość łatwo quinoę
rozgotować i trzeba ją często mieszać, żeby nie przywarła do garnka. Poza tym
ugotowana w ten sposób jest bardziej kleista, a ja wolę sypką, ale co kto lubi.
Wybór sposobu gotowania jest wasz.
Komosę ryżową gotuje się od kilku do kilkunastu minut w
zależności od gatunku. Ja to robię zazwyczaj nieco krócej niż zalecają na
opakowaniach, ponieważ wolę sprężystą, niż bardzo miękką. Na miękko przyrządzam
komosę głównie do deserów, musów, "owsianek" itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz