Od jakiegoś czasu takie miski stały się bardzo popularne, niestety nie wiem skąd się wziął ten pomysł, trochę kojarzy mi się to z kuchnią azjatycką, popularne są wśród wegetarian i wegan oraz w diecie Raw, ale widziałam też mięsne, z owocami morza i z rybami.
Miałam okazję jeść tego typu danie w bardzo fajnej knajpce w Limie, gdzie serwowano potrawy bezglutenowe, wegańskie i raw.
Generalnie idea jest taka, że w misce umieszcza się wszystkie składniki dania i podaje z sosem, zatem przeciętny Kowalski wrzucił by tam ziemniaki, schabowego i zasmażaną kapustę i polał to wszystko masłem ;) (taki suchar), ale chyba chodzi też o to, żeby było zdrowo. Więc najczęściej (choć nie zawsze) są to surowe warzywa i dodatki. W zależności od wersji mogą to być kawałki kurczaka, krewetki, jakieś wegańskie falafle, albo soczewica, często też w zestawie znajdziemy ryż, makaron, albo właśnie quinoę.
Miska, którą przygotowałam z pewnością da na długo uczucie sytości, surowe warzywa zawierają sporo błonnika i witamin, grzyby dostarczają minerałów, smaczliwka dobrych tłuszczy, a quinoa i soczewica zaopatrzą nas w białko. Obróbka termiczna ograniczona jest do minimum, dwa ostatnie składniki, które wymieniłam zostały wcześniej namoczone i ugotowane, a grzyby podduszone z odrobiną klarowanego masła. Do zestawu dodałam sos zrobiony z soku z maraqui i oliwy z oliwek.
Takim daniem z pewnością się najecie, długo po nim nie będziecie głodni - dzięki błonnikowi i dobrym tłuszczom, które ustabilizują poziom cukru we krwi. Dostarczycie organizmowi niezbędnych składników - aminokwasów, witamin, minerałów i zdrowych tłuszczy, a przy okazji nie utyjecie.
Im częściej zrobicie sobie taką michę na obiad, tym lepiej dla Was, a wariantów tego dania macie niezliczoną ilość, wszystko zależy od waszej inwencji. Ja podaję przepis na moją quinoa bowl - porcja dla jednej osoby (o umiarkowanym apetycie, Pudzianowi trzeba dorzucić stek ;)).
Im częściej zrobicie sobie taką michę na obiad, tym lepiej dla Was, a wariantów tego dania macie niezliczoną ilość, wszystko zależy od waszej inwencji. Ja podaję przepis na moją quinoa bowl - porcja dla jednej osoby (o umiarkowanym apetycie, Pudzianowi trzeba dorzucić stek ;)).
Składniki:
2/3 szklanki ugotowanej kolorowej quinoy
2/3 szklanki ugotowanej zielonej soczewicy
1 fioletowa marchew
garść poszatkowanej czerwonej kapusty
pół smaczliwki
garść grzybów nameko
2 łyżki orzechów arachidowych
parę łodyżek rukwi wodnej (można zastąpić roszponką)
1 łyżeczka klarowanego masła (opcjonalnie)
2 łyżki oliwy z oliwek
sok z jednej marakui
świeżo zmielony kolorowy pieprz
sól
Wykonanie:
Ugotowaną quinoę i soczewicę umieszczamy w misce (przed gotowaniem moczymy je 2 godziny). Dodajemy startą na tarce o grubych oczkach marchew, poszatkowaną kapustę, pokrojoną w grube plastry smaczliwkę i łuskwiaki nameko podduszone wcześniej z odrobiną klarowanego masła (można z niego zrezygnować, zastąpić oliwą z oliwek, albo tylko obgotować grzyby). Posypujemy wszystko orzechami i ozdabiamy rukwią wodną. Podajemy z sosem zrobionym z oliwy, soku z marakui, pieprzu i odrobiny soli. To wszystko :)
Mi też takie dania kojarzą z kuchnią japońską :D I pięknie to wszystko wygląda tak ułożone w tej miseczce, a do tego same dobroci - zainteresowałaś mnie tym sosem z marakaui, ciekawie musi to wszystko smakować :> Ale ja zapewne, jak już bym zrobiła zdjęcia, nie mogłabym się oprzeć i wszystko bym zmieszała w tej miseczce :p
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, co do mieszania składników to ja właśnie wolę tak zostawić, bo wtedy mogę próbować różnych połączeń, np jak smakuje kapusta ze smaczliwką i quinoą, a przy następnym kęsie, jak się komponują grzybki z soczewicą ;)
UsuńAle czad z tą fioletową marchewką! Nigdy takiej jeszcze nie spotkałam :D Pysznie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, marchew kupiłam na bazarze ekologicznym, ta jest w zasadzie w 2 kolorach - fioletowo - pomarańczowa, ale kiedyś udało mi się dostać całą fioletową i żółtą.
UsuńMiseczka samych dobroci :) Nigdy nie jadłam marakui - ten dressing bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się podoba, smak marakui jest niepowtarzalny, teraz coraz częściej można ją kupić w marketach, więc polecam, tylko musi być mocno dojrzała, ale ja po prostu zostawiam ją na parapecie i czekam :)
UsuńA wiesz jak taką dojrzałą marakuję rozpoznać?;)
UsuńGeneralnie powinna być ciemna i mieć pomarszczoną skórkę, ale też pewnie zależy od odmiany. Ja o mojej zapomniałam, bo leżała za doniczką schowana i już biła zupełnie pomarszczona jak suszona gruszka. Myślałam, że już się nie nadaje do niczego, ale okazało się, że w środku jest pyszna i bardzo słodka, jak na marakuję.
Usuńileż zdrowia:)
OdpowiedzUsuńMiseczka pełna zdrowia i pyszności. Nic tylko zajadać i rozkoszować się smakiem :)
OdpowiedzUsuńWOW! U Ciebie jak zwykle rewelacyjnie smacznie i kolorowo. :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe to wygląda, ale wersja typowego Kowalskiego też jest spoko :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z misami. Wszystkie warzywa tak ładnie i apetycznie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje przepisy, zawsze coś ciekawego u Ciebie się pokazuje
OdpowiedzUsuńCiekawa jest idea takiej miski ;)
OdpowiedzUsuńaż mieni się od kolorów:)
OdpowiedzUsuńCiekawie połączone składniki no i ta marakuja musi świetnie ze wszystkim współgrać :)
OdpowiedzUsuńOj smakowita miseczka:-)
OdpowiedzUsuń