Lato to czas kiedy mamy pod ręką to co najlepsze do jedzenia świeże warzywa i owoce, ale w wakacje nie zawsze chce nam się stać w kuchni, ja wolę spożytkować ten czas inaczej. Celiaków nie urządza all inclusive, niestety zazwyczaj trzeba gotować samemu, ale najlepiej coś szybkiego. Mam swoje sposoby ;)
Jeśli jesteście nad morzem, w górach, lub nad jeziorem i dysponujecie domkiem z kuchnią, albo wybraliście się na zwiedzanie jakiegoś pięknego miasta i wynajęliście apartament, to mam dziś dla Was rewelacyjny przepis na tzw. obiadokolację, której przygotowanie (1 porcji) zajmie 10 minut. Jeśli zostało Wam trochę ugotowanej quinoy ze śniadania i macie słoiczek pasztetu bezglutenowego Profi, możecie szybko zrobić nadziewane patisony. Do tego trzeba doliczyć oczywiście czas pieczenia, ale ten możecie spokojnie przeznaczyć na czytanie książki na tarasie, albo prysznic po powrocie z plaży. Zaczynamy? Podaję przepis na porcję dla 1 osoby :)
Składniki:
5-6 łyżek ugotowanej białej quinoy
1 słoiczek Pasztetu Dworskiego z jeleniem Profi
2 małe patisony
2-3 plasterki ciemnego pomidora
1 żółty pomidorek koktajlowy
kilka kropli ulubionego ostrego sos
świeże listki oregano
świeży rozmaryn
oliwa z oliwek
sól
Wykonanie:
Odkrawamy górną część patisonów i wydrążamy ze środka pestki. Wydrążone patisony solimy po wewnętrznej stronie. Nakładamy na dno po 2 łyżki pasztetu i rozsmarowujemy, aby uzyskać jednolita masę, następnie dokładamy warstwę quinoy, skrapiamy ją ostrym sosem i posypujemy świeżymi ziołami, nakładamy resztę pasztetu tworząc kolejną warstwę. Wyrównujemy i na wierzch kładziemy plasterki pomidorów. Tak przygotowane patisony układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni, po około 40 minutach powinny być gotowe. Jemy ja posypane świeżymi ziołami i skropione oliwą z oliwek.
http://profi.com.pl/
http://profi.com.pl/
ależ to jest apetyczne !
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają :) Jutro wpadam na obiad ;)
OdpowiedzUsuńFajny obiad, patisony są bardzo fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńPatison... kwsywka którą mój brat cioteczny nadał swojemu bratu ciotecznemu... nie wiem dlaczego :P
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńAle pomysłowe danie! I wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekwy pomysł :) Wygląda znakomicie, chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłyśmy patisonów :P Zawsze kojarzyły nam się tylko z ozdobami xD
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja dania :)
Lata nie jadłam patisonów! Ten kolor zdecydowanie do mnie przemawia :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania :-)
OdpowiedzUsuńAleż one pysznie wyglądają. Pieczonych patisonów chyba w życiu nie jadłam :)
OdpowiedzUsuń