Wkręciłam się ostatnio w próbowanie jadalnych kwiatów, a ponieważ jest sezon na popularny bez, czyli lilak, wybrałam się na wycieczkę za miasto i nazrywałam trochę z rosnącego dziko drzewka. Trochę bukieciku oskubałam już po drodze, ale część przetrwała ;) Większość przerobiłam na herbatkę, a resztę postanowiłam wykorzystać do jakiegoś deseru i oto on :) Coś na wzór serniczka czyli masa z komosy ryżowej, ze skórką pomarańczową, spoczywająca na spodzie z daktyli i zwieńczona galaretką z lilakiem i młodymi listkami mięty. Podaję składniki na jedną porcję :)
Składniki:
2/3 szklanki ugotowanej białej quinoy
3 łyżki wiórków kokosowych
2 łyżeczki miodu
2 łyżeczki kandyzowanej skórki pomarańczowej (najlepiej domowej roboty)
6-8 świeżych daktyli
100 ml wody
1 łyżeczka żelatyny
1 łyżeczka ksylitolu
1 łyżka kwiatów lilaka
kilka listków młodej mięty
Wykonanie:
Daktyle pozbawiamy pestek, przekrawały na pół i wykładamy nimi dno foremki do serwowania. Quinoę, miód i wiórki kokosowe blendujemy na gładką masę, mieszamy ze skórka pomarańczowa i wykładam na spód z daktyli, wyrównujemy powierzchnię i deser wkładamy do lodówki. W tym czasie przygotowujemy galaretkę. W 100 ml gorącej wody rozpuszczamy żelatynę i ksylitol, gdy galaretka przestygnie, zalewamy nią ułożone na "serniczku" kwiaty i miętę i odstawiamy do lodówki*. Gdy galaretka stężeje deser jest gotowy do podania :)
* Żeby galaretka ładniej wyglądała, proponuję wykonać ją w 2 etapach, połowę galaretki rozlewamy na serniczek razem z kwiatami i na chwilę wkładamy do zamrażarki, a następnie na zgęstniałą pierwszą warstwę wylewamy pozostałą część razem z listkami mięty.
wspaniały deser:)
OdpowiedzUsuńKwiaty lilaka? Nie znam, ale nazwa przykuwa moją uwagę. Serniczek wygląda uroczo, tak wiosennie i lekko :)
OdpowiedzUsuńLilak to to samo co bez, na pewno znasz :)
Usuń